Możliwość wystąpienia deszczu meteorów dzięki komecie C/2012 S1 (ISON)

Choć nie rozstaliśmy się jeszcze z kometą C/2011 L4 (PanSTARRS), która miesiąc temu osiągnęła peryhelium stając się widocznym gołym okiem obiektem, na głównym celowniku naukowców pozostaje C/2012 S1 (ISON), której przelot w pobliżu Słońca pod koniec listopada tego roku może sprawić, że w połowie stycznia przyszłego roku wystąpi zjawisko deszczu meteorów. Zjawisko to może zaistnieć dzięki przelocie Ziemi przez pozostałości warkocza, który kometa wykształci podczas zbliżania się do Dziennej Gwiazdy. Niestety, wiele wskazuje na to, że zjawisko może okazać się... niedostrzegalne.


Deszcz meteorów z komety C/2012 S1 (ISON) w styczniu 2014 roku - widoczny czy niewidoczny: oto jest pytanie...


Doświadczony badacz meteorów Paul Wiegert z Uniwersytetu Zachodniego Ontario metodą modelowania komputerowego ustalił trajektorię pyłu, który kometa ISON uwolni w ostatnich tygodniach przed (i tuż po) peryhelium. Okazuje się, że przez kilka dni około 12 stycznia 2014 roku Ziemia będzie przechodzić w swoim ruchu po orbicie przez strefę uwolnionej przez kometę materii. Materia ta w postaci strumienia niewielkich odłamków może wówczas wchodzić masowo w ziemską atmosferę wywołując zjawiska meteorów - choć innych, od tych nam znanych.

Wizualizacja przechodzącej Ziemii przez strumień materii uwolnionej z komety C/2012 S1 (ISON) na skutek oddziaływania Słońca. (NASA)

Na podstawie komputerowego modelu Wiegerta można powiedzieć, że strumień pozostawionych przez kometę cząstek będzie się składał z ekstremalnie małych odłamków, o średnicy nieprzekraczającej kilku mikronów (!). Będą one uderzać w górne warstwy ziemskiej atmosfery z prędkością rzędu 55 km na sekundę. Ponieważ materia ta będzie niezwykle niewielkich rozmiarów, ziemska atmosfera momentalnie będzie powodować wytracanie przez nie prędkości. To może uniemożliwiać dostrzeżenie błysków spalania się tych odłamków, bo praktycznie od razu przestaną one istnieć - o wiele szybciej niż meteoroidy znanych nam rojów meteorów.

Nie należy zatem oczekiwać spektakularnego zjawiska. Mało widoczny (jeśli w ogóle) deszcz, będzie bardzo powolny. Mogą mijać miesiące czy nawet lata nim materia w całości rozejdzie się w górnych warstwach atmosfery. Kiedy jednak cały ten pył będzie jeszcze pozostawać "tam wysoko", może sprawić, że wytworzą się obłoki srebrzyste (NLC) - ponad atmosferyczne chmury widoczne zwykle o porze letniej, w czasie białych nocy.

NLC są obłokami składającymi się z lodu i pyłu znajdującymi się 80 lub więcej km nad powierzchnią Ziemi, a oświetlanymi przez będące już pod horyzontem Słońce. Na tej samej zasadzie, drobna materia pozostawiona przez tytułową kometę może sprawić, że zjawisko obłoków srebrzystych zaistnieje - i być może, będzie to jedyna widoczna oznaka, że deszcz się rozpoczął a materia pozostawiona przez kometę spotkała się z ziemską atmosferą. Wiegert wskazuje również na inną zależność: Deszcz kometarnej materii będzie uderzać w naszą planetę z dwóch kierunków (z perspektywy Słońca) jednocześnie - z jednej strony - będzie to ta część pyłu, który kometa uwolniła już wcześniej, z drugiej - ten, który dopiero zostanie uwolniony przy bliższej odległości od Słońca, gdy oddziaływanie naszej gwiazdy na kometę będzie największe. Ponieważ jednak cząstki wyemitowane przez kometę będą niezwykle małe, szansa, że uda się dostrzec zjawisko porównywalne do "spadających gwiazd" znanych nam rojów jest niewielkie.

W kwestii ewentualnego deszczu meteorów, nie istnieje większe ryzyko, ze małe kometarne cząstki zagrożą satelitom czy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Bill Cooke, naukowiec z Meteoroid Enviroment Office (NASA) poinformował, że jest raczej niewielka szansa, by niewielkie drobiny uwolnione przez kometę na skutek oddziaływania Słońca miały uszkodzić satelity czy stanowić zagrożenie dla zewnętrznych elementów konstrukcji stacji ISS. Mimo to, 12 stycznia 2014 roku astronauci będą mieli zdwojoną czujność przed ewentualnymi anomaliami.

Obserwatorzy nieba - również. Pomimo, że szansa na dostrzeżenie deszczu meteorów z niewielkich drobin warkocza komety C/2012 S1 (ISON) jest niemal zerowa, istnieje choćby małe prawdopodobieństwo, że na amatorów gwiaździstego nieba być może będzie czekać jakaś miła niespodzianka. Na wiele jednak (jeśli na cokolwiek) nie należy się nastawiać.

W oparciu o tekst NASA

Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku!

Komentarze